Interesujesz się Królem Lwem? Lubisz fora, gdzie panuje miła atmosfera? Dołącz do nas!
Myślałam, że nikt nie przeczyta. W następnym rozdziale może się pojawi. Dzięki wielkie za czytanie!
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
Uh, wybacz Chayu. Ale mało osób komentuje.
Niedługo chyba koniec będzie... Albo pociągnę drugą część.
Jak tam z logo idzie?
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
Omg, dzięki za Shantee! Jest ekstra! Libero też! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
You know it all
You’re my best friend
The morning will come again
No darkness, no season is eternal
~200615
Offline
Albo narysuj głowy tych dorosłych zza ramion dziewczynki.. Albo w ogóle je usuń. Kolejny rozdział już w drodze!
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
Gość
A Har może być gdzieś tam z tyłu na logo i się chytrze uśmiechać?
// Cały opis logo został podany przeze mnie. Już nie wolno mi go zmienić.
Rozdział VI: Podróż.
Lecieli tak trochę czasu. Wielkie skrzydła mutanta wytwarzały potężne wichry, jednak nie kierowały się w stronę małej grupy. Kendzia postanowiła podziwiać widoki. Lekko wychyliła głowę i zobaczyła kilka chmur i ogromny las. Gdzie nie gdzie były puste polany, ale to naprawdę rzadko. Lecieli nad górami, rzekami, jeziorami. Niestety, wszystkie rzeczy, które wnet się pojawiły w tym samym czasie znikały. Dziewczynka poczuła, że chce się jej spać. Próbowała się powstrzymać od zamknięcia powiek.. Niestety, na darmo. Zanurzyła się w świecie snów. Śniło się jej, że stoi w samym centrum lasu. Nie ma żadnej drogi, ścieżki, nawet znaku. Próbowała się obudzić, ale na daremno. W końcu ruszyła przed siebie. Zauważyła, że tam gdzie postawiła stopę gniła wszelaka roślinność. Nie zatrzymując się, oglądała się na boki, czy nikt jej nie obserwuje. Widziała tylko zgniłą roślinność, nic więcej. Usiadła na trawie. Rozmyślała, co zrobić aby się obudzić. Nagle usłyszała łamanie gałęzi. Przeraziła się. Czyżby to kolejny koszmar? Szybko wstała i czym prędzej pobiegła przed siebie. Niestety, odgłos zaczął przybierać na sile. Kendzia zaczęła czuć, że się poci. Zbyt bardzo bała się odwrócić głowę za siebie. Usłyszała ciężkie kroki. Poczuła rękę kładącą się jej na ramieniu. Była to łapa, która nią trzęsła. Co? Lew?
- Hej, Kendio. Nie śpij. - Usłyszała znajomy głos. Zaraz.. Nalimba?
- Mhhrm - Wymamrotała otwierając oczy. - Miałam zły seeeeeen. - Ziewnęła.
Lew się uśmiechnął. Jego oczy utkwiły w wzroku Kendzi. Po chwili coś zatrzęsło łapą. Libero wydał donośny ryk. Dziewczynka wychyliła się. Ziemia w zatrważającym tempie powiększała się. Czyżby Libero został poważnie zraniony i nie może lecieć?
- Libero! Ocknij się! - Lew pstryknął łapą. - Błagam, nie proś mnie żebym to zrobił.
Mutant nawet się nie ruszył, a ziemia była coraz bliżej. Nalimba spojrzał na Kendzię, potem na Shantee. Sięgnął łapą jednego pazura i.. Zaczął go łaskotać.
- Kici - kici!
Usłyszeli śmiech przypominający bzyczenie muchy. Ziemia przestała się zbliżać, wręcz przeciwnie - była coraz dalej. Wielkie skrzydła zaczęły się poruszać. Libero warknął mamrocząc coś pod nosem i ponownie lecieli przed siebie.
***
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
Nowe postacie? Ja się ledwo z tymi wyrabiam Chayu. A, i niedługo dodam Chaykę do (O)Powieści.
Dzięks za przeczytanie.
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
Gość
Stanley w wersji ludzkiej = Lol!
Moto, błagam. Trochę bardziej.. Normalne komentarze? Lubię, kiedy ktoś komentuje moją pracę.. Ale nie zbyt bardzo kumam przesłania twojego komenta. Wytłumaczysz, o co ci chodzi?
Bananowy Harem.
Forevah.
Offline
To ja może przetłumaczę z motowego na polski. Ona chyba się spodziewała, że Stanley będzie lwem bądź innym zwierzakiem, a nie Michałem Wiśniewskim czlowiekiem.
Offline