Interesujesz się Królem Lwem? Lubisz fora, gdzie panuje miła atmosfera? Dołącz do nas!
Lew stał jak osłupiały w wodzie i oczom nie wierzył. Przecież ta woda jeszcze niedawno była czysta jak diament. Przyczyna musiała się kryć na drugim brzegu.
Musimy sprawdzić co kryje się na drugim brzegu. Tam woda jest jakby bardziej czerwona... Tyylko jak tam się dostać?
Nagle nad rzeką rozciągnęła się gęsta mgła. Nie była to jednak zwykła mgła, czuć było od niej ewidentną stęchliznę.
No ładnie, nie dosyć że nic nie widać, to jeszcze ten zapach jak z cmentarza.
Nalimba zatkał nos łapą, lecz to na nic się zdało. Zapach był tak intensywny, że dostawał się mimo wszystko do nozdży lwa.
Offline
- Aua!
Przewróciła się na ziemię. Dlatego, iż pod nią był mały, złośliwy kamyczek. Podniosła się z ziemi i otrzepała się.
- Pięknie. Tak nie odnajdziemy stada!
You know it all
You’re my best friend
The morning will come again
No darkness, no season is eternal
~200615
Offline
Kovu! Poczekaj.
Podbiegł do lwa wyprzedzając go.
A jeśli ta rzeka jest głęboka? Nie możemy sobie pozwolić na ryzyko w postaci utonięcia w kałuży krwi. Musimy znaleźć suchą przeprawę albo bród.
Offline
*popatrzył na lwa, po czym wziął kłodę leżącą koło brzegu. Zanurzył ją w rzece, by sprawdzić jej głębokość. Kij sięgnął do połowy, więc Kovu uśmiechnął się do Nalimby i powoli wszedł do niezwykłej 'wody'.* Kto idzie ze mną? *odwrócił się powoli i popatrzył po twarzach towarzyszy.*
Ostatnio edytowany przez Kovu (19 2013 12:16:45)
Offline
Swahili! Nalimba!
Chay próbowała znaleźć resztę swych towarzyszy, lecz mgła była zbyt gęsta. Co gorsza, nie mogła też znaleźć ich korzystając ze zmysłu węchu. We mgle czuć było słodko-mdły zapach stęchlizny.
Lwica brodziła po pas w gęstej krwi, zatykając sobie nos pędzelkiem ogona. Niewiele to dawało, ale zawsze mogła chociaż trochę odciąć się od smrodu panującego wokół.
Wtedy, daleko przed nią, zobaczyła ciemne sylwetki majaczące w gęstej mgle. Przyśpieszyła nieco kroku, starając się przy okazji nie pobrudzić reszty ciała.
Offline
Umm... Ja nie chcę przeszkadzać... a-ale... Próbowała coś powiedzieć nieśmiało, ale i tak myślała, że jej nikt nie usłyszy. ŻABY!
Właśnie ze wszystkich strom rozległ się słyszalny tylko na bagnach taki dźwięk. Zielone znane istoty to były...
...żaby.
Karinda lekko podskoczyła, gdy jedna z nich wskoczyła na jej grzbiet i do ucha śpiewać swą denerwującą piosenkę rechotania. Jednak nie powinna się bać, no oczywiście nie bała się, tylko się przeraziła. Niemiłe zaskoczenie tylko ją podenerwowało. Już miała wrzasnąć na nie, gdy przypomniała sobie, że jest Przyjaciółką Przyrody. Za najmilsze skarby świata nie chciała ich przestraszyć.
A one otoczyły ją kołem, robiąc koncert i myśląc, że brązowa lwica jest ich publicznością. Jeszcze dwie żaby skoczyły na jej grzbiet, reszta albo uczestniczyła w przedstawieniu, albo skakała nie wiadomo gdzie.
You know it all
You’re my best friend
The morning will come again
No darkness, no season is eternal
~200615
Offline
*Maisha patrzyła na zaistniałą sytuację z osłupieniem, nie miała pojęcia jak się zachować.*
-Te żaby zaraz nas oblepią.
*Nagle podskoczyła na metr w wzwyż z panicznym wrzaskiem*
-Aaaaaaa! Te małe głupawy są pod moim futrem! Dotykają mojej skóry! Bleh, bleh, bleh, bleh.
*Lwica zaczęła się trząść jakby tańczyła jakiś zwariowany taniec i drapała się po całym ciele.*
Moje DA.
ALL HIGHT THE MIGHTY DEMO
Magiczny link
Magiczny link V.2
Offline
Chay przebrnęła przez nietypową rzekę. Na brzegu stało prawie całe stado, otoczone przez setki żab. Wtedy lwica zobaczyła Maishę, która wykonywała różne dziwne ruchy. Podbiegła do niej, i pomogła wytrzepywać jej spod sierści płazy. Razem ze skaczącą Maishą odeszły trochę od stada, i były teraz pośród wysokich traw sawanny. Nie było tu krwi, a odrażający smród padliny trochę osłabł. Żaby jednak obskakiwały obie lwice. Chay zamachnęła się łapą i uderzyła kilka małych zwierząt. Wydawało jej się, jakby na miejsce jednej zabitej żaby pojawiły się dwie. Popatrzyła na Maishę.
Może sprowadźmy tu resztę stada? Razem poszukamy miejsca, gdzie nie będzie tyle żab.
Offline
-Dobra, zawołam ich.
*Pobiegła w stronę reszty stada starając się unikać natrętnych płazów. Po paru minutach przyszła z całą resztą.*
-Te żaby mnie strasznie wkurzają, od dziś mam z nimi wojnę!
*Uderzyła jedną z nich a na jej miejscu pojawiły się dwie, nie miała ochoty przebywać wśród coraz większej ilości żab wiec zostawiła je w spokoju. Nagle do głowy przyszła jej pewna myśl.*
-Może połapiemy trochę tych żab? Są z nich dobre pieczone udka, smakują jak kurczaki.
*Złapała jedną i zaczęła się jej przyglądać.*
Moje DA.
ALL HIGHT THE MIGHTY DEMO
Magiczny link
Magiczny link V.2
Offline
A po jakiś kilku minutach udało się żabom skończyć koncert, a Karindzie uciec za Chay i Maishą. Nagle upadła, zanim udało się do nich dobiec. Na jej ciele zaczęły pojawiać się małe czerwone miejsca, co można było powoli zauważyć u innych lwów.
- Ja ci nie radzę... Zaraz! Rozumiem! Jak próbujemy powstrzymać jedną plagę, to pojawia się następna! - No i w końcu rozległo się ''bzzzyyy, bzzzyyyyy''. To były komary.
You know it all
You’re my best friend
The morning will come again
No darkness, no season is eternal
~200615
Offline
*Chay strzepnęła z siebie kilka owadów, uderzając przy okazji łapą żabę stojącą obok. Ta tylko popatrzyła się swymi wyłupiastymi oczyma na lwicę, zarechotała głośno i odskoczyła na bok.*
- To co niby? Mamy nic nie robić i tylko patrzeć, jak umieramy z pragnienia pokąsani przez komary?
*Fuknęła odganiając owady ogonem.*
Offline
Swahili strzepnęła z futra komara. Nie cierpiała tych małych stworzonek. Coś dziwnego działo się ze Złotą Ziemią. Lwica podbiegła do Chay. Starała się nie zwracać uwagi na nieprzyjemny zapach, zresztą przywykła już do różnego rodzaju odorów.
-I co teraz zrobimy? Co się w ogóle tu dzieje?
Offline
- Nie wiem, czy możemy temu w jakikolwiek sposób zaradzić. Te nieszczęścia są na całej Złotej Ziemi...
Chay uśmiechnęła się powoli. No tak, czemu by nie spróbować uciec ze Złotej Ziemi i przeczekać wszelki nieszczęścia? Przecież TO na pewno nie objęło całej Afryki.
Offline